Wielu z Was czeka na orzeczenie w sprawie Artura C. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma odpowiedzieć na kilka pytań przedstawionych przez Sąd w Dublinie. O sprawie tej więcej pisałem tutaj.
Na ostateczny wyrok przyjdzie nam jeszcze poczekać – prawdopodobnie do lipca. Jednakże w sprawie tej zajął już stanowisko Rzecznik Generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Jewgenij Tanchew, który uznał, że to Sąd w Dublinie powinien zbadać, czy Artura C. czeka sprawiedliwy proces w Polsce. Same zastrzeżenia do systemu sądownictwa w naszym kraju, nie są wystarczającym powodem do odmowy przekazania Artura C do Polski.
Opinia Rzecznika Generalnego (której pełny tekst można przeczytać tutaj) jest przedkładana Trybunałowi Sprawiedliwości UE, jednakże nie jest dla tego Trybunału wiążąca.
W bardziej przystępnej formie stanowisko Rzecznika Generalnego Trybunału Sprawiedliwości UE zostało przedstawione w komunikacie prasowym nr 95/18, który można przeczytać tutaj. Warto jednak zacytować kilka istotnych stwierdzeń które zawarł Rzecznik Generalny w swoim stanowisku. Rzecznik Generalny Jewgenij Tanchew wyraził pogląd, że:
Wykonujący nakaz organ sądowy jest zobowiązany do odroczenia wykonania europejskiego nakazu aresztowania tylko wówczas, gdy oprócz stwierdzenia istnienia rzeczywistego ryzyka rażącego naruszenia prawa do sądu w wydającym nakaz państwie członkowskim z uwagi na nieprawidłowości w jego systemie sądownictwa, stwierdzi również, że na to ryzyko jest narażona sama zainteresowana osoba. (…) Wobec tego aby wykazać, że zainteresowana osoba narażona jest na ryzyko rażącego naruszenia prawa do sądu, należy udowodnić, że w związku z tą osobą lub z przestępstwem, za popełnienie którego jest ona ścigana albo za które została skazana, zachodzą szczególne okoliczności, które narażają ją na takie ryzyko. Zainteresowana osoba powinna wykazać, że istnieją poważne i uzasadnione powody, aby domniemywać, że zachodzi rzeczywiste ryzyko, iż w wydającym nakaz państwie członkowskim będzie ona narażona na rażące ryzyko naruszenia prawa do sądu.
Język jakim posługują się urzędnicy Unii Europejskiej, zawsze przyprawia mnie o drgawki, ponieważ muszę napisany przez nich tekst czytać kilka razy, aby zrozumieć o co im chodzi. W niniejszej sprawie Rzecznikowi Generalnemu chodzi o to, że samo zdemolowanie systemu prawnego w danym kraju nie jest wystarczające do odmowy wykonania ENA. Aby odmówić trzeba jeszcze ustalić jaki wpływ ma taka sytuacja na sprawę konkretnej osoby.
W tym miejscu pojawia się pole do popisu dla adwokata w Polsce. Wielokrotnie zdarzyło mi się tak, że sąd zagraniczny odmówił zrealizowania ENA na podstawie materiałów które wyciągnąłem z polskich akt. Szczególnie przydatne okazały się kopie listów kierowanych przez sąd do oskarżonego z zawiadomieniami o terminie rozprawy, a które nigdy do niego nie dotarły. Brane były również pod uwagę protokoły z których wynikało, że oskarżony nie był obecny na rozprawie jak i przy ogłaszaniu wyroku. W takich sytuacjach – choć nie zawsze – sąd zagraniczny dochodził do wniosku, że wyrok został wydany z rażącym naruszeniem prawa do sądu i ENA nie została zrealizowana.
Tego rodzaju argumenty są do udowodnienia na poziomie konkretnej sprawy. Na dzień dzisiejszy ciężko jest mi sobie wyobrazić to w jaki sposób zmiany w przepisach o Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym, czy Krajowej Radzie Sądownictwa będą się przekładały na rzeczywisty brak prawa do sądu przysłowiowego Kowalskiego. Na pewno udowodnienie tego będzie bardzo trudne. Teraz pozostaje nam oczekiwanie na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE. Być może zajmie inne stanowisko w tej sprawie niż Rzecznik Generalny.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }